Forum Deptak Strona Główna

Deptak
Forum literackie
 

[M] Wyśniona rzeczywistość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Deptak Strona Główna -> Proza i poezja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ignis



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:52, 22 Maj 2008    Temat postu: [M] Wyśniona rzeczywistość

Był 30 wrzesień. Magda siedziała na parapecie i patrzyła ze smutkiem w okno. Nie mogła uwierzyć, że tak wiele się zmieniło w jej 16-letnim zaledwie życiu. I to w jeden dzień! Najpierw jej najlepsza przyjaciółka Emma wyprowadziła się na stałe z Poznania i teraz mieszka w Krakowie. A Maciek… Ech…Szkoda gadać. Przyszedł dziś do jej domu i z grobową miną usiadł przy stole. Koło siebie postawił plecak. „ Po co Maćkowi plecak? Przecież nigdzie nie jedziemy.”- Dziwiła się Magda.
-Słuchaj, Magda. Ja nie chce, ale muszę. A zresztą…
-Coś się stało Maciek? Twoja mama poczuła się gorzej?- Matka Maćka chorowała na białaczkę i w każdej chwili mogła umrzeć. Nie należy winić Magdy za to, ż nie zauważyła bordowej hondy stojącej przed domem. Tym samochodem Maciek i jego tata jeździli tylko, gdy pani Kwiatkowska czuła się dobrze, ponieważ to był jej samochód.
- Nie to nie mama, to my…-wahał się Maciek.
-No wyduś to z siebie wreszcie!
- No dobra. Magda, z nami koniec. Zrozumiałem, że to nie to.
-M…Maciek…Nie możesz mi tego zrobić, przecież byliśmy tacy szczęśliwi… MACIEK!!!
- Dość tego Magda! Nie urządzaj mi tu scen… - przemawiał do niej lodowatym tonem, od którego czuła dreszcze na plecach. - Wybacz, ale poznałem dziewczynę, która nie ma tak zniewieściałego charakteru jak ty. Tu są wszystkie rzeczy, które od Ciebie dostałem. Chcę się od ciebie definitywnie uwolnić. Żegnaj!- Z tymi słowami wyszedł z pokoju, trzasnął drzwiami i zniknął z jej życia. Na zawsze.
A teraz siedzi na tym cholernym parapecie i ryczy zamiast wziąć się w garść. Odruchowo sięgnęła po słuchawkę, żeby wykręcić numer do Em, gdy przypomniała sobie, że Emma wyjechała, a ona nie ma nawet jej nowego numeru. To spostrzeżenie przyprawiło ją o nową falę płaczu, który spotęgował się w momencie, kiedy uświadomiła sobie, że ten cały pech zaczął się, gdy zgubiła coś… No właśnie…Coś. Tylko, że Magda sama nie wiedziała, czym jest to coś. W końcu, ukołysana płaczem, zasnęła.
Następnego dnia, Magdę obudził straszny hałas. „ Co się dzieje? Czemu jestem w łóżku? Nie pamiętam, żebym się kładła”. Magda zeszła na dół. Dom wyglądał jak w czasie przeprowadzki.
- Mamo, co się tu dzieje? Co robią tutaj ci ludzie?
- Magda, ty chyba naprawdę jeszcze śpisz. Przecież dzisiaj się przeprowadzamy. I ubierz się szybko, przecież masz iść dzisiaj do Babci.
- Ale…- do Magdy nagle dotarło. Przecież przeprowadzali się miesiąc temu. Wtedy dostała do babci wisiorek. Medalion po praprababci.Gdzie on jest teraz? „ To jest moja zguba. Zgubiłam go na prywatce u Em, 3 tygodnie po tym, jak się wprowadziliśmy. Na tygodniówkę chodzenia z Maćkiem. Jasne! Tylko żeby mama się nie dowiedziała.”
- Faktycznie. Już lecę. Muszę zdążyć przed przeprowadzką. Pa!

Babcia leżała na łóżku. Była bardzo blada. Wszyscy wiedzieli, że niedługo jej zabraknie. Trzeba było być bardzo taktownym
- Madziu… Wiesz, co chcę ci dać. Wiesz, że to zgubisz… To moja sprawka. Kiedy będziesz za 3 tygodnie szła na tą prywatkę, zerwij z tym Maćkiem. Uhhh…Boli. A medalion przed prywatką schowaj w pianinie. Tym, co go rozbiją przy znoszeniu. Przypilnuj lin. Obiecaj mi
to!
- Babciu… ja…
- Obiecaj!
- Dobrze. Obiecuję.
- Tak… Teraz mogę odejść w spokoju…- I z tymi słowami odeszła. Pozostał po niej tylko medalion i pamięć. Na razie. Później Magda będzie wspominała ten łagodny uśmiech na twarzy zmarłej.


Magda wróciła do domu. Była blada, ale nie płakała. Szok był zbyt wielki, żeby płakać. W tejże chwili zobaczyła, że mają zamiar opuszczać pianino. TO pianino. Magda w geście rozpaczy rzuciła się ku robotnikom.
- Nie może go pan spuszczać bez sprawdzenia lin. Moim zdaniem 2 liny to za mało, aby utrzymać pianino tej wielkości. Według praw fizyki- Magda udawała, że zna się na tym, choć w życiu nie potrafiła opanować zasad fizyki- przy tej wielkości przedmiocie trzeba mieć…
-Dobrze, już dobrze. Damy więcej lin. Nie rozumiem, co mówisz, ale dla świętego spokoju tak zrobimy.
- Dziękuję panu. To pianino wiele dla mnie znaczy, Dał mi je mój świętej pamięci dziadek…
- Musze wracać do pracy dziewczynko.
- A tak. Jasne.- Magda z ulgą w sercu wyszła przed dom.

Pianino zostało bezpiecznie załadowane, medalik wisiał na szyi, a po dwóch godzinach jazdy znaleźli się przed domem. Na spotkanie wybiegła im Em.
- Cześć Em!
- Skąd znasz moje imię? Chciałam się dopiero przywitać i zapoznać.- Magdę oblał zimny pot.” Myśl, myśl…Zaraz, Tak, ma to napisane na szaliku…Bingo!”
- Twój szalik jest podpisany…
- A tak jasne. Słuchaj, może bym cię tak oprowadziła po tych zaułkach, co? Musisz poznać okolice.
- Jasne! Idziemy. A kto to idzie po drugiej stronie ulicy? Ten przystojny chłopak?
- To Maciek. Szkolny podrywacz. Lepiej się nim nie zajmuj. Łamie dziewczynom serca. Kiedy mu się znudzą, znajduje sobie inną, chodzi z nią przez tydzień a później mówi, że poznał inną dziewczynę. I tak w kółko. A tak a propos, jak masz na imię?
- Magda. Dzięki za radę, ale moim zdaniem jest zbyt przystojny jak na takiego chama.
- On lubi nowe twarze. Widzę, że mu się spodobałaś. Góra za trzy tygodnie poprosi cię o chodzenie. Odradzam Ci to chodzenie z nim.
- Nie ma sprawy. A ile tu mieszkasz?
- 2 lata. Jest bardzo miło, ale mama coś napomyka o przeprowadzce…Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. A teraz poznałam jeszcze ciebie. Polubiłam cię.
- Ja ciebie też. Ej, a gdzie tu jest szkoła?
- Przyjdź do mnie jutro, to cię zaprowadzę. Pójdziemy na lekcje razem. Jesteś w mojej klasie!
- Super! Ale chyba musimy już wracać. Robi się późno, a ja chcę jeszcze wybrać pokój.


W nowym domku Magda mieszka już drugi tydzień. Wszystko było po staremu, czyli niezmienione. No, prawie. Magda nie chodzi z Maćkiem. I czuje się z tym lepiej. Często śmieją się z niego razem z Em, bo po uwadze Magdy, że ma włosy jak ptasie gniazdo, ogolił sobie głowę na zero, i widać, jak bardzo ma niekształtną głowę. Prywatki też nie będzie. Będzie pidżama party w dwie osoby.


Nadszedł ten dzień. Magda nie wiedziała, czy schować medalion w pianinie, czy zabrać go ze sobą. „ Zostawię. Babcia mówiła, że mam tak zrobić.” Schowała medalik do pianina, przebrała się, spakowała pidżamę i poszła do Emmy. Bawiły się świetnie. Aż do momentu, kiedy ktoś zapukał do drzwi. To był Maciek. Przyszedł „przeprosić” Magdę. Poprosił o rozmowę w cztery oczy. Gdy znaleźli się sami, zaczął ją wyzywać i bić. Magda zaczęła płakać. Próbowała uciec, ale był szybki. Zaczęła przywoływać w pamięci Babcię. Zastanawiała się, co by ona zrobiła na jej miejscu. „ Pomóż mi babciu. Boję się.” Nagle coś zatrzymało ją w miejscu i kazało się obrócić. Gnana jakąś potężną siłą weszła do siebie do domu, wzięła medalion, wyszła na dwór do Maćka, i z jej ust wypłynęły słowa, których nie mogła zrozumieć. Z medalionu błysnęło światło. Maciek stał się jakiś rozmyty. Nie słyszała już nawet krzyków przerażonej Emmy, która wybiegła z domu krzycząc przeraźliwie. Otaczało ją tylko światło. Nagle poczuła uderzenie. Obudziła się. Dotknęła ręką szyi. Medalionu nie było. To w ogóle nie było jej nowe łóżko. Była w starym domku za Poznaniem. Z dołu dochodził gwar przeprowadzki. „ A więc jeszcze się nie przeprowadziliśmy.” Zbiegła na dół jak szalona.
- Mamo! Który jest dzisiaj?
- Jak to, który? 30 sierpnia. Przeprowadzka.
- A Babcia?
- Babcia jest w domu.
- To dobrze.
- Co dobrze? Magda!- Magda już nie słyszała. Wbiegła do swojego pokoju. „Dobrze, że to był tylko sen”- powiedziała do swojego odbicia w lustrze. Spojrzała na swoją dłoń, w której we śnie trzymała medalion. Nagle zobaczyła maleńki znaczek. Coś jak liść brzozy. „ Babcia lubi brzozy.” Gdy o niej pomyślała, listek zmienił kolor. Był lekko brązowy, a teraz zaczął świecić jak kryształ, a w powietrzu zabrzmiały te same słowa, co w tym szalonym śnie. Śnie?

Nie wiem, co o tym myśleć. Pisałam to opowiadanie na konkurs w zeszłym roku i dostałam wyróżnienie...Ale potrzebuję jeszcze kilku opinii od was.Smile


Ostatnio zmieniony przez ignis dnia Czw 17:53, 22 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nahasz Karooa



Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kolwiek

PostWysłany: Czw 14:19, 21 Sie 2008    Temat postu:

Strasznie pomieszane. I właściwie nie wiadomo, jakie działanie miał ten medalion. Miał jej zapewnić szczęście, czy coś? Chyba że końcówka, to początek kolejnego cofnięcia się w czasie. Nie pojęłam tego Smile
Nie przepadam za opowiadaniami z życia przeciętnej 16latki - problemy z przyjaciółką, chłopakami i szkolnymi podrywaczami. Żeby taki wątek baśniowy z babcią i medalionem był przekonujący, musiałby być bardziej dopracowany, zawierać więcej sensownych szczegółów. Listek brzozy, bo babcia lubiła? A co to ma wspólnego z medalionem? Co to za medalion? Kim jest babcia? Co chciała osiągnąć? Czemu w pianinie? Historia medalionu?
Taki jest problem z krótkimi opowiadaniami, w których chce sie zamieścić jakiś fantastyczny wątek. Zawsze dużo się w nich dzieje, ale bardzo powierzchownie, bo mają opracowane tylko ogólniki, żadnych szczegółów. Dlatego nie specjalnie mi sie podoba.
Aha, w opowiadaniu nie piszemy "3 tygodnie" tylko "trzy tygodnie". Cyfry są dopuszczalne jedynie w datach.


Ostatnio zmieniony przez Nahasz Karooa dnia Czw 14:20, 21 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Deptak Strona Główna -> Proza i poezja Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin